niedziela, 13 stycznia 2013

Jak zacząć biegać

Jak zacząć biegać

Autorem artykułu jest Krzysztof Kurilec


Masz już buty do biegania i ubranie odpowiednie do pogody. I przede wszystkim CHĘĆ, aby zacząć biegać. Pozwól, że przedstawię Ci kilka wskazówek jak rozpocząć. Bo jak zaczniesz, to Twoje życie biegowe samo potoczy się dalej.

W moim przypadku przygoda z bieganiem rozpoczęła się od zabawnego epizodu. To było dawno temu, kiedy miałem niecałe 20 lat. Wyszliśmy z kumplem z imprezy od innego kumpla z zamiarem powrotu do domu autobusem. Ponieważ wyszliśmy czasowo na styk, żeby zdążyć musieliśmy podbiec do oddalonego o kilkaset metrów przystanku. Autobus niestety nas wyprzedził i nie poczekał.

Tak dobrze nam się biegło, że przy przystanku wymieniliśmy spojrzenia, które mówiły: „biegniemy dalej”. I tak biegliśmy dobre 3 kilometry, zanim padliśmy. Byłem w wielkim szoku, że potrafiłem bez przerwy przebiec tak długi odcinek i to w butach zdecydowanie niesportowych.

Ale biegać zacząłem kilka lat później. Byłem dokładnie w takiej sytuacji, jak opisałem na początku. Pierwszym moim biegowym celem było przebiec bez przerwy kółko wokół domu. To było kilkaset metrów. I stopniowo wydłużałem je o jakiś kawałek chodnika, ulicy, ciesząc się z pobijania kolejnych rekordów – 5 minut ciągłego biegu, potem 10, 15, 20, 25, 30 itd.

Polecam Ci ten sposób – jest prosty i skuteczny. Świetnie się biega po drogach, którymi chadzasz na piechotę. Będziesz zdziwiony jak szybko można dobiec tam, gdzie idzie się 15 czy 30 minut. Oczywiście wielką przyjemność sprawia też odkrywanie na własnych nogach nowych miejsc i okolic.

Bardzo ważne jest, aby nie przesadzić z intensywnością. A jeżeli jesteś typem „fightera” zagrożenie jest naprawdę duże. Na tym początkowym etapie najważniejsze jest, żeby bieganie sprawiało Ci przyjemność, żeby następnego dnia też chciało Ci się wyjść. A będzie tak tylko wtedy, gdy po poprzednim bieganiu pozostaną Ci miłe wspomnienia. Dystanse i szybkość zwiększaj stopniowo. Pozwól organizmowi, żeby to on sam decydował jak daleko i szybko biec.

Kiedy będziesz w stanie biec bez przerwy 30 minut, jesteś już prawdziwym biegaczem! Jeżeli biegasz jeszcze w przypadkowych butach, czas najwyższy, żeby zakupić prawdziwe buty do biegania. Możesz dalej wydłużać dystans, zwiększać szybkość. Gorąco polecam starty w biegach - zacznij od 5km. Moim ulubionym dystansem było zawsze 10km, bo taki dystans mogłem biegać dowolnie często. Półmaraton dla mojego organizmu jest już wyzwaniem i po pojawiają się różne dolegliwości, które każą zrobić 1-2 tygodniową przerwę.

Jeżeli chodzi o technikę, szkoły są różne. Wykład z techniki biegu, jakiego udzielił mi nieżyjący już wujek, z zawodu nauczyciel W-F, pamiętam do dzisiaj. Wkładał mi do głowy, że biegnąc nie wolno lądować na pięcie tylko na całej stopie - tak, aby siła uderzenia stopy o podłoże była rozłożona na jak większą powierzchnię. Było to tym ważniejsze, że wtedy nie było butów takich, jakie mamy dzisiaj. Pierwsze buty, w których biegałem to były zwykłe trampki. Potem miałem różne „adidasy”, wciąż bardzo dalekie od prawdziwych butów. Dzisiaj oczywiście biegam we współczesnych butach, ale technika lądowania na całej stopie została mi do dzisiaj. Bawi mnie to, że mój sposób biegania, który ostatnio przedstawiany jest jako odkrycie i staje się coraz bardziej popularny, uprawiam od lat :-)

Zdecydowana większość biegaczy ląduje jednak na pięcie, bo tak jest łatwiej. A ponieważ dostępne są buty, które dzięki odpowiedniej amortyzacji, sprawiają, że takie lądowanie jest bezpieczne, nie ma nic złego w tym, jeżeli będziesz biegasz właśnie tak.

Gorąco polecam Ci czytanie czasopism „Runner’s World” i „Bieganie”. Znajdziesz w nich mnóstwo ciekawych informacji. Od samego czytania chce się biegać! Masę informacji znajdziesz też w Internecie. Wystarczy w Google wpisać hasło bieganie.

Warto czytać i stosować się do rad mówiących jak trenować, kiedy i co jeść, jak się regenerować. Im więcej biegasz, im lepsze wyniki chcesz osiągać, tym na więcej spraw powinieneś zwracać uwagę. Jeżeli Cię to nie bawi, biegaj po prostu dla czystej przyjemności, bo to jest w bieganiu najważniejsze, nie przejmując się dietami, planami treningowymi itd. Ale pamiętaj zawsze o ROZGRZEWCE!

Życzę CI, żeby hasło „Biegam, bo lubię” było Twoim motto przez całe życie!

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Święto Biegania pod Ślężą

Święto Biegania pod Ślężą

Autorem artykułu jest Krzysztof Kurilec


W ostatnią sobotę tzn 26.03.2011 w Sobótce koło Wrocławia odbyło się prawdziwe Święto Biegania – 4. Półmaraton Ślężański. Świętowało ponad 1400 biorących udział biegaczy plus co najmniej drugie tyle kibiców. Atmosfera była tak wspaniała, że trudno to opisać słowami.

Tym razem miałem okazję być tylko kibicem. Moja relacja będzie tym ciekawsza, że w 1.Półmaratonie Ślężańskim wziąłem udział jako zawodnik, dzięki czemu mam teraz dwa punkty widzenia.

Trasa biegnie dookoła Ślęży – najbliższej w okolicy Wrocławia góry. I mając ją „w nogach” muszę powiedzieć, że daje w kość o wiele bardziej niż zwykły półmaraton poprowadzony ulicami miasta. Trasa jest bardzo urozmaicona, podbiegi przeplatają się ze zbiegami. Najbardziej w kość daje podbieg o długości 2km i różnicy wysokości 150m, którego koniec przypada dokładnie w połowie trasy. Potem jest już z górki. Tuż przed metą jest jeszcze mały podbieg, jednak po przebiegnięciu 20 km jest on też wyzwaniem.

W pierwszym Półmaratonie Ślężańskim wzięło udział 400 osób i co roku liczba ta zwiększała się o kilkuset biegaczy. Ciekaw jestem ile będzie za rok. Już postanowiłem, że za rok koniecznie muszę pobiec.

Moje kibicowanie koledze polegało na tym, że przemieszczałem się wzdłuż trasy i podawałem napoje. Z zazdrością patrzyłem na zmęczone, ale szczęśliwe twarze zawodników. Przekrój wiekowy był ogromny – od nastolatków po najwcześniej urodzoną panią rocznik 36 i pana rocznik 30! Oboje dobiegli do mety. Oboje dostali piękne puchary. Ktoś inny biegł pchając przed sobą wózek (taki specjalny do biegania) a w nim dziecko.

Pogoda dopisała średnio – w piątek i w niedzielę było ładnie. W sobotę jak na złość Matka Natura zafundowała nam pochmurne przedpołudnie. W drugiej połowie biegu zaczęło niestety padać. Na szczęście dla większości zawodników było już z górki.

Zwycięzca pochodzi z Ukrainy i przebiegł trasę ponad 21 km w czasie 1:06! To daje 20 km/h, prędkość dla mnie w ogóle nieosiągalną. Gdy czekałem na kolegę na Przełęczy Tąpadła, na końcu podbiegu, o którym pisałem, mogłem zobaczyć późniejszego zwycięzcę w jakim tempie biegł dalej. Mój wielki szacunek bierze się też stąd, że pamiętam w jakim sam byłem stanie w tym miejscu. Ale to w końcu zawodowiec, który prawdopodobnie tak zarabia na życie. W bardziej renomowanych biegach zapewne nie ma szans na zwycięstwo, bo tam królują Kenijczycy. Ale tutaj rządził on :-)

Naprawdę przyjemnie było witać na mecie każdego z 1200 zawodników, którzy ukończyli bieg. Każdy dostawał brawa. Każdy dostawał pamiątkowy medal. Każdy – i ten pierwszy i ten ostatni - stoczył ze sobą samym walkę. Jedni o to, żeby w ogóle dobiec do mety. Inni o to, żeby poprawić swój życiowy rekord. Imprezę zakończyło dekorowanie zwycięzców i wręczanie pucharów. Każdy zasługuje na podziw i szacunek.

Zapraszam za rok do Sobótki wszystkich amatorów biegania z całej Polski!
Zapewniam Was, że Półmaraton Ślężański to naprawdę niezapomniane biegowe przeżycie!

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Bieganie

Bieganie

Autorem artykułu jest Krzysztof Kurilec


Celem artykułu jest zachęcenie niezdecydowanych do rozpoczęcia przygody z bieganiem. Piszę o tym, co mi osobiście daje bieganie. W artykule znajdziesz też garść rad i wskazówek o tym gdzie, jak często, jak daleko, kiedy i w czym biegać. Wszystko sprawdzone na własnych nogach!

Uwielbiam biegać. I chciałbym Cię do biegania serdecznie zachęcić.
Bieganie jest dla mnie czymś magicznym – daje coś, czego nie daje żaden inny sport.
Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że gdyby nie bieganie, nie byłbym tym kim jestem.

Po co biegać ?

Pierwsze pytanie, jakie się nasuwa – po co biegać ? Jest przecież tyle przyjemniejszych zajęć – można poczytać książkę, pooglądać telewizję, spotkać się z przyjaciółmi przy kawie czy piwie, wybrać się do kina, na zakupy. Żadna z tych czynności nie męczy tak, jak męczy bieganie, wszystkie są miłe i przyjemne.

Szczerze mówiąc jak słyszę takie argumenty nie wiem, co powiedzieć. Pytam tylko rozmówcę czy kiedykolwiek biegał. Na ogół słyszę odpowiedź, że tak, w szkole na w-fie i że to nie to, co go pociąga.

Mogę powiedzieć po co ja biegam. Kolejność, w jakiej będę wymieniał powody nie jest istotna – każdy z tych czynników jest dla mnie równie ważny.

Pierwszy z powodów to zdrowie. Mam 47 lat, biegam regularnie od 15 lat. Dzięki bieganiu schudłem o 20 kg i utrzymuję stałą wagę. Dzięki bieganiu czuję się zdrowy i jestem zdrowy – nic mnie nie boli, nic mi nie dolega, wyniki badań mam idealne. Wielu moich znajomych narzeka już na różne dolegliwości. Jedyne, co mi dokucza to ból łydek, gdy przesadzę.

Drugi powód to poczucie siły – głównie duchowej, ale fizycznej oczywiście też. Mam na myśli siłę, jaką daje świadomość, że robię to, co sobie wcześniej postanowiłem. Czasami nie mam ochoty na bieganie. Jak odpuszczę, mam potem wyrzuty sumienia, że znowu leń zwyciężył. Ale jak się nie poddam, jak jednak wyjdę, to rozpiera mnie poczucie szczęścia i dumy z siebie, że dałem radę, że pokonałem swoją słabość. To sprawia, że i w innych sprawach wiem, że jak coś postanowię to umiem tego postanowienia dotrzymać.

Kolejny powód to czas na przemyślenia. Nie ma lepszego czasu na myślenie niż w trakcie biegu. Biegając myślę o bieżących sprawach, wspominam, planuję, marzę. Nie mam w ciągu dnia czasu na takie myśli. A przecież powinno się różne sprawy poukładać, przemyśleć, zaplanować. Gdy jestem chory lub gdy z innych powodów przez kilka dni nie biegam wyraźnie mi czegoś brakuje i tym czymś jest właśnie czas na przemyślenia.

Kolejny powód to stan „po”. Uwielbiam prysznic „po”, odpoczynek w fotelu z piwem czy herbatą i to doskonałe samopoczucie wynikające z tego, co opisałem wcześniej. Godziny po bieganiu są idealne do wszelkich aktywności umysłowych – mózg jest wypoczęty, dotleniony – jednym słowem gotowy do działania na najwyższych obrotach.

Mam nadzieję, że te powody przekonały tych, którzy chcieliby zacząć biegać, ale im się nie chce, żeby jednak spróbować. Jestem przekonany, że kilka treningów pozwoli przekonać się, że to co piszę to prawda.

Kiedy biegać ?

Drugie pytanie to kiedy biegać. Moja odpowiedź – zawsze kiedy masz ochotę i możliwość. Dla mnie każda pora jest dobra. A tak na poważnie – biegaj wtedy kiedy Ci to sprawia największą przyjemność. Jedni lubią rano, inni wieczorem. Trudno powiedzieć, która pora jest lepsza.

Rano ma tą zaletę, że cały dzień jest inny, jak się go rozpocznie od biegania. Jeżeli chcesz schudnąć - najlepiej jest biegać rano. Dla mnie największym minusem porannego biegania jest, postępujący z wiekiem, jakby opór organizmu przed wysiłkiem fizycznym zaraz po obudzeniu się. Objawia się to np. tym, że przebiegnięcie tego samego dystansu rano jest problemem a wieczorem przychodzi bez trudu. Poza tym, żeby rano się przebiec i być w pracy o zwykłej porze trzeba wstać godzinę wcześniej. A to też nie bywa proste.

Wieczorne bieganie ma tę przewagę, że organizm jest rozruszany i gotowy do wysiłku a godziny pomiędzy treningiem a położeniem się spać są naprawdę fantastyczne. Największa trudność z wieczornym bieganiem to wybór trasy – większość parków odpada z powodu ciemności, pozostają chodniki. Dodatkowy problem to nieprzyjemna ociężałość po zjedzeniu obiadu. Nierzadko gdy obiad jest tak przepyszny, że łakomstwo okaże się silniejsze o bieganiu przez kilka godzin trzeba zapomnieć. Radzę sobie z tym tak, że w pracy około 14-15 jem cokolwiek, nawet jak nie jestem głodny, specjalnie po to, żeby nie rzucić się jak wilk w domu na jedzenie tylko od razu po powrocie wyjść pobiegać. Pyszny obiad jest wtedy dodatkową nagrodą. Tych problemów nie ma za to rano. Gdy biegam rano wypijam tylko kawę – z pustym żołądkiem biega się rewelacyjnie. Śniadanie po też smakuje rewelacyjnie.

Pozostaje jeszcze kwestia pór roku i temperatur. Staram się biegać przez cały rok. Uwielbiam zimę - bieganie po śniegu to coś wspaniałego. Optymalny zakres temperatur do biegania to, moim zdaniem, od -5 do +25 stopni. Zdarza mi się biegać gdy jest zimniej niż -5 albo goręcej niż 25 stopni, ale przyjemność z takiego biegania jest już o wiele mniejsza. Wbrew pozorom deszcz nie jest przeszkodą. Dobra nieprzemakalna kurtka i czapka potrafią sprawić, że biegnąc deszczu wcale się go nie czuje.

Gdzie biegać ?

Bieganie ma tę sympatyczną cechę, że biegać można praktycznie wszędzie. Chodniki, parki stoją otworem w każdym dużym i małym mieście. W wielu miastach są stworzone ścieżki biegowe, zwykle w parkach. Nierzadko spotykają się na nich cyklicznie entuzjaści biegania.

Ile i jak często biegać ?

Ile i jak często biegać to sprawa bardzo indywidualna, zależna od stanu wytrenowania i celu, jaki chcesz osiągnąć. Moja rada to biegać tak często i tak intensywnie, żeby bieganie zawsze sprawiało przyjemność. Ja osobiście lubię biegać codziennie (średnio biegam 5 dni w tygodniu) po kilka (5-10) km. W weekendy trasy są zwykle dłuższe. No i oczywiście ze wzrostem formy dystanse też rosną. Ale mam kolegę, który w tygodniu nie biega, bo nie ma czasu i tego nie potrzebuje, ale w sobotę lub w niedzielę zalicza 20-30 km. I mówi, że mu z tym dobrze. Jak wspomniałem na początku wolę biegać często, ale krócej. Myślę, że wiąże się to też z chęcią pomyślenia o tym, co się wydarzyło tego dnia, zaplanowaniu dnia następnego itd.

Kilka razy w roku staram się wystartować w zawodach. Pierwszy raz udział w zorganizowanym biegu wziąłem dopiero po 8 latach biegania – żałuję, że tak późno. Dlatego gorąco polecam zawody wszystkim, którzy już połknęli bakcyla. Atmosfera jest niesamowita. Poza tym zupełnie inaczej się biegnie w grupie kilkuset osób niż samotnie czy w grupce paru osób. Inna sprawa, że takie zawody bardzo mobilizują – porównuje się wynik w tym roku z wynikami z lat ubiegłych, rywalizuje się (oczywiście sympatycznie) z innymi. I mobilizująco na co dzień działa samo to, że chce się za parę miesięcy przebiec półmaraton czy maraton – pojawia się dodatkowa siła, aby przebiec kawałek więcej albo trochę szybciej.

W czym biegać ?

Ostatnie pytanie to w czym biegać. Grunt to buty. Nie muszą być najlepsze i najdroższe, ale nie mogą to być byle jakie „adidasy” z hipermarketu. Polecam wszystkim Decathlon. Można się tam zaopatrzyć we wszystko, co jest niezbędne do biegania – od butów po czapkę w naprawdę przyzwoitych cenach. Jeżeli nie możesz wydać kilkuset złotych na cały ubiór zacznij od butów i jakiejkolwiek koszulki z szybkoschnącego materiału. A potem stopniowo dokupuj resztę – kurtki, spodnie, cieplejszą bluzę, czapkę, rękawiczki itd. Gdy zaczynałem biegać 15 lat temu nie miałem żadnych specjalnych ubrań – biegałem w starych t-shirtach i bluzach od dresu. Też się dało. Różnica jest taka, że wtedy w zimie musiałem być ubrany na cebulę, co nie było wcale przyjemne, a dzisiaj nawet przy temperaturze -5 stopni wystarczą dwie warstwy – bluza i kurtka, dzięki czemu komfort biegania jest o wiele większy.

Naprawdę bieganie to jeden z najtańszych sportów. Co prawda na początek trzeba wydać ok.300 zł na buty, koszulkę i jakieś spodenki, ale za to nie musisz płacić za bilety, karnety jak to jest w przypadku siłowni czy basenów.

Mam nadzieję, że moimi doświadczeniami i radami zachęciłem niezdecydowanych do rozpoczęcia swojej biegowej przygody.
Do zobaczenia na ścieżkach biegowych!

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 22 grudnia 2012

Trener personalny

Trener personalny

Autorem artykułu jest Li Li


Wiele pań, ale również panów, nie jest zadowolonych ze swojego wyglądu zewnętrznego. Bardzo często dotyczy to problemu nadwagi. Panie chciałyby mieć zgrabne nogi i pośladki, a mężczyźni chcieliby pochwalić się umięśnionym ciałem.

Niektóre mankamenty figury można ukryć pod ubraniem, jednak nie jest to dobre rozwiązanie, kiedy zbliża się lato i chcemy pokazać się na przykład na plaży.

Aby trening przyniósł pożądane efekty, konieczna jest wytrwałość oraz dokładność podczas wykonywania ćwiczeń. Nie jest to łatwe, zwłaszcza gdy nigdy wcześniej nie trenowało się żadnego sportu. Dobrym motywatorem może okazać się w takiej sytuacji osobisty trener.

Jeżeli uznamy, że potrzebny jest nam trener personalny - Kraków to miasto, w którym z pewnością znajdziemy idealnego kandydata. Możemy zdecydować się na poszukiwania trenerów w pobliskich siłowniach. Wówczas rozpoczniemy już wstępne treningi i przy okazji zapoznamy się z trenerami. Będziemy znali ich podejście do klienta, ale także dowiemy się, jak wygląda u nich trening. Jeśli jednak zależy nam na czasie i chcemy szybko znaleźć dobrego trenera, to warto skorzystać z możliwości, jakie daje nam Internet. Wystarczy w wyszukiwarce wpisać frazę „trening personalny”. Dzięki temu szybko znajdziemy potrzebne numery telefonów i będziemy mogli umówić się na pierwszy profesjonalny trening z osobistym trenerem. Zanim jednak zdecydujemy się na konkretnego trenera zapoznajmy się z opiniami na jego temat, które możemy znaleźć również za pośrednictwem Internetu.

Warto pamiętać o tym, że poza ćwiczeniami należy wprowadzić odpowiednią dietę. Wówczas efekty będą widoczne znacznie szybciej. Jeśli nie mamy pojęcia, jak powinniśmy się odżywiać, możemy skorzystać z pomocy dietetyka. Dobrą radą może także podzielić się z nami trener, który z pewnością sam stosuje zdrową dietę.

---

Trener personalny Kraków

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Bo jakość sprzętu ma znaczenie

Bo jakość sprzętu ma znaczenie

Autorem artykułu jest Bartosz Nowakowski


Popularność aktywnego spędzania wolnego czasu szybko rośnie. Przesiadywanie przed komputerem czy też oglądanie telewizji stają się zwyczajnie obciachowe. Każdego dnia coraz więcej ludzi w każdym wieku zaczyna się ruszać – biegać, ćwiczyć itp. Mówiąc wprost, z każdą chwilą wzrasta moda na zdrowe i aktywne życie.

Jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne siłownie i kluby fitness, które w mgnieniu oka zapełniają się klientami. Ludzie chcą ćwiczyć i robią to. Moda na dbanie o siebie jest tak wielka, że publiczne siłownie często są przepełnione, przez co wiele osób decyduje się na otwarcie własnych, niewielkich, amatorskich, przydomowych siłowni. Niestety, osoby te zazwyczaj zapominają o bardzo ważnym aspekcie - chodzi oczywiście o fakt, że „jakość sprzętu ma znaczenie”. Przez co ich przygoda z własną siłownią bardzo często kończy się kontuzją, a nawet ciężkim urazem.

A przecież „dobry sprzęt” wcale nie musi oznaczać „drogi”. W Internecie bardzo łatwo można znaleźć wiele profesjonalnych sklepów, które oferują świetny jakościowo sprzęt w bardzo atrakcyjnej cenie. Akcesoria i urządzenia, które można tam nabyć, na pewno umożliwią spokojne i bezpieczne ćwiczenie przez długi czas, a przy tym nie uszczuplą waszego portfela. „Ćwiczenie na niewłaściwym sprzęcie jest jak bieganie w sandałach, można to robić, jednak bardzo łatwo o poważną kontuzję” – czy więc nie lepiej zainwestować chociażby w „trampki”?

Czy warto kupować sprzęt przez Internet?

Zdecydowanie tak! Co więcej, kupowanie przez Internet jest dużo bardziej opłacalne, aniżeli zakupy w sklepach stacjonarnych. Sprzęt kupowany w specjalistycznych sklepach internetowych jest przede wszystkim o wiele tańszy (sklepy naziemne oferują droższy sprzęt, ponieważ na jego cenę składa się także konieczność wynajmowania lokalu i opłacania pensji pracowników). Ponadto w sklepach internetowych często dostępne są różnorakie promocje, które czynią ofertę jeszcze bardziej atrakcyjną. A osoby, które narzekają, że w sieci nie da się dotknąć sprzętu, mogą zawsze wybrać się do normalnego sklepu, tam go obejrzeć i wypróbować, a dopiero potem zamówić to samo urządzenie przez Internet.

---

A jeżeli Ty również chciałbyś zakupić na Święta taki i profesjonalny sprzęt sportowy odwiedź sklep fitbay.pl a z pewnością się nie zawiedziesz!

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl